ŻAL ZA GRZECHY – czyli, nie wyciskaj, spowiedniku, żalu z penitenta!

facebook twitter

29-11-2020

Żal rozpoczyna się w naszej woli, a ma się zakończyć w głębi duszy. To nasza wola decyduje, że chcemy odwrócić się od grzechu. Aby żałować za grzech, wystarczy, gdy wolą zaakceptujemy to, co nasza wiara mówi nam o grzechu. Żal za grzechy to przyjęcie do wiadomości, że dany czyn jest grzechem. Nawet, jeśli na poziomie emocji czy wspomnień rodzi on same pozytywne odczucia. Jeśli względem przykazań jest grzechem, to trzeba to uznać. Taki żal nie musi więc rodzić łez, bólu, smutku.

Żal za grzechy jest najważniejszym aktem ze strony penitenta, czyli osoby, która się spowiada. Katechizm Kościoła Katolickiego powtarza za Soborem Trydenckim, że żal za grzechy jest bólem duszy i znienawidzeniem popełnionego grzechu z postanowieniem niegrzeszenia w przyszłości (por. KKK, 1451). 

Mówiąc o żalu za grzechy, musimy uwzględniać zawsze trzy zasadnicze elementy:

  • dostrzeżenie i uznanie konkretnego grzesznego czynu,
  • przyznanie się do popełnionego zła,
  • podjęcie odpowiedzialności za zły czyn.

W poszczególnych Ewangeliach znajdziemy opowieści o dwóch rodzajach żalu, które pomogą nam lepiej zrozumieć naszą własną postawę. Są to: żal Judasza i żal Piotra.

Judasz po zdradzie przychodzi z wielką goryczą w sercu do faryzeuszów i rzucając srebrniki, mówi: „Zgrzeszyłem, wydając krew niewinną. (...) Oddalił się, a potem poszedł i powiesił się” (Mt 27, 4-5). Judasz wpadł w rozpacz, a jego wyrzuty sumienia połączyły się z przeświadczeniem (fałszywym zresztą) bycia odrzuconym i potępionym. Dostrzegł błąd, który popełnił, ale nie widział możliwości przebaczenia, chociaż był świadkiem, jak Jezus przebaczał grzesznikom. Możemy więc powiedzieć, że to sam Judasz przez swój brak zaufania Jezusowi doprowadził się do samobójczej śmierci. Zwątpił w Boże miłosierdzie.

Drugim rodzajem żalu jest żal Piotra – to zupełnie inna postawa. Trzy razy mówi, że nie zna Jezusa i potwierdza to jeszcze przysięgą. Kiedy jednak uświadamia sobie swój grzech, wychodzi i płacze (Łk 22,62). Jego płacz nie łączy się z rozpaczą, ale doprowadza go do większego zaufania Jezusowi.

Poczucie winy Piotra prowadzi go do rzeczywistego nawrócenia. Zdaje sobie sprawę, że zerwał przyjaźń z Chrystusem, ale wie także, jaka jest wartość tej przyjaźni. Dlatego w poranek wielkanocny biegnie do pustego grobu Jezusa, bo chce ratować i odzyskać to, co stracił.

Z tych dwóch różnych postaw możemy wnioskować, że dla człowieka nie grzech jest najgorszym złem, ale związany z nim brak ufności w Boże miłosierdzie, który zamyka go w grzechu.

Każdy z nas jest słaby i każdy popełnia grzechy i Bóg się temu nie dziwi. Natomiast oczekuje od nas wzięcia odpowiedzialności  za zły czyn, za nieodpowiedzialne słowo, za błędną decyzję. Równocześnie oczekuje, abyśmy zaufali Jego miłosierdziu. Nic tak nie zasmuca Boga, jak brak ufności Jego słowu.

W momencie, w którym człowiek przychodzi do Boga i mówi: to moja wina; sam tego zła nie naprawię, proszę Cię Boże o pomoc, wtedy uzyskuje przebaczenie.

W Katechizmie Kościoła Katolickiego znajdujemy rozróżnienie na żal doskonały i niedoskonały. Wyjaśnijmy te pojęcia.

Żal doskonały ma miejsce wtedy, gdy człowiek będzie żałował ze względu na miłość do Boga. Natomiast żal niedoskonały występuje wtedy, gdy człowiek żałuje za swoje grzechy z obawy przed Bogiem, przed wiecznym potępieniem.

W praktyce ciężko jest jednoznacznie oddzielić jeden żal od drugiego. Często nie jest to konieczne, bo zarówno żal doskonały, jak i niedoskonały wystarczy do otrzymania rozgrzeszenia.

Często myśląc o żalu za grzechy, kojarzymy go z uczuciami lub emocjami. Otóż żal za grzechy to nie emocje, ale postawa człowieka.

Nieraz nie czujemy potrzeby spowiedzi, bo nie odczuwajmy żalu, wyrzutów sumienia.

Czasem po przeprowadzonym rachunku sumienia lub jeszcze w jego trakcie sami się rozgrzeszamy: ten grzech jakoś szczególnie mnie nie smuci, a ten to nawet sprawia mi przyjemność i nie czuję żadnego żalu z jego powodu. Wykreślamy jeden grzech, potem drugi i do konfesjonału przynosimy grzechy, powiedzmy sobie z "czwartej ligi".

Żal rozpoczyna się w naszej woli, a ma się zakończyć w głębi duszy. To nasza wola decyduje, że chcemy odwrócić się od grzechu. Aby żałować za grzech, wystarczy, gdy wolą zaakceptujemy to, co nasza wiara mówi nam o grzechu. Żal za grzechy to przyjęcie do wiadomości, że dany czyn jest grzechem. Nawet, jeśli na poziomie emocji czy wspomnień rodzi on same pozytywne odczucia. Jeśli względem przykazań jest grzechem, to trzeba to uznać. Taki żal za grzechy nie musi więc rodzić łez, bólu, smutku.

Nieraz skupienie się na własnych uczuciach czy myślach blokuje nas przed przystąpieniem do spowiedzi. Szatan szczególnie lubi bazować na strachu i poczuciu winy człowieka. Będzie straszył: co sobie ksiądz pomyśli, czy mnie rozgrzeszy? I podsunie tysiąc innych argumentów, byle nie iść do spowiedzi, zataić grzech lub spowiedź potraktować powierzchownie.

Jeszcze jedna rzecz: zawsze, kiedy człowiek autentycznie żałuje za swoje winy, to sam akt takiego żalu odpuszcza grzechy. Mówię o tym dlatego, że możemy znaleźć się w takiej sytuacji, kiedy nie będzie kapłana (np. wypadek drogowy i niebezpieczeństwo śmierci). Wtedy należy otworzyć przed Bogiem swoje serce, wziąć odpowiedzialność za popełnione zło i błagać o przebaczenie. Kościół przypomina, że w nadzwyczajnych sytuacjach, kiedy nie ma możliwości wyspowiadania się, należy wzbudzić w sobie autentyczny żal za grzechy, by otrzymać Boże przebaczenie.

Podobne artykuły