Szczęścia należy oczekiwać - 20 października

(Łk 12, 35-38) Jezus powiedział do swoich uczniów: «Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie».

1. Szczęście dla czuwających.

„Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie”.

Oto definicja szczęścia według Jezusa.

Współczesne nam definicje szczęście, są trochę inne.

2.       Prawo do szczęścia.

Oto pierwsza definicja stworzona przez człowieka: „Mam prawo do szczęścia!”

To hasło współczesnych „wyzwolonych chrześcijan”.

Warto postawić tu pytanie: Czy jest jakieś prawo, które da ci szczęście? A nawet jeżeli sam sobie stworzysz takie prawo dla własnych potrzeb, czy ono jest wstanie zagwarantować ci szczęście?

3.       Prawo do realizacji siebie.

Dzisiaj modne jest „w imię prawa do szczęścia”, czy „realizacji siebie” postawienie w hierarchii wartości RODZINY na piątym czy szóstym miejscu.

W IMIE TEGO PRAWA, mąż pozostawia żonę i dzieci, bo „znudziła” mu się, a młodsza kobieta daje mu poczucie szczęścia.

Żona wchodzi cała w różne propozycje, które pozwalają się jej intelektualnie rozwijać, nawet nie zauważając, jak oddala się od męża, który znajduje swój substytut żony w najlepszym wariancie na komputerze.

A dzieci, patrząc na to co się dzieje z rodzicami w „ich realizacji siebie”, pozamykanych w swoich pokojach, również zaczynają szukać „realizacji siebie” często poza domem, bo w domu nie ma jak wytrzymać.

Czy naprawdę mamy prawo uszczęśliwiać siebie, jednocześnie zsyłając nieszczęście na innych?!

Tworzenie sobie na poczekaniu własnej ideologii bycia szczęśliwym, często kończy się dramatem rodzinnym.

Ostatnio słyszałem z ust ojca, że czół się bezradny wobec słów przyszłego zięcia, który przed ślubem wzbudził w jego córce dziecko, ponieważ, jak się tłumaczył nie chciał wychodzić za kobietę niepłodną, a on ma prawo do posiadania syna i do bycia szczęśliwym.

Z ust gimnazjalistów usłyszałem atak na Kościół, który według niego nie pozwala być gejom szczęśliwymi, bo nie zgadza się na ich małżeństwa i na to, aby mieli dzieci.

Zacząłem więc rozmowę z tymi młodymi ludźmi o tożsamości. Zapytałem, kto wam nadaje tożsamość. Zareagowali, jakby pierwszy raz o czymś takim usłyszeli.

Zapytałem więc jeszcze raz: „Kto czeka nas was w domu?”. Odpowiedzieli, że ojciec i matka.

Kiedy odpowiedziałem: „A ja  myślałem, że dwóch gejów”, spontanicznie parskali śmiechem.

Tak się zastanawiałem, kto im sprzedaje te problemy, z którymi później nie dają sobie rady?

Widocznie nie czekają na nich po szkole mama i tata, ale komputer, który nie wychowuje.

Wiele takich i innych absurdów na temat „szczęścia” kosztem innych mógłbym napisać, ale ani wy, ani ja tak myślę tej drogi do szczęścia nie wybieramy.

4.       Szczęśliwi słudzy.

Wróćmy do definicji Pana Jezusa z dzisiejszej Ewangelii.

„Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie”.

Zastanówmy się nad tą definicją szczęścia wg. św. Łukasza.

Otrzymujemy dzisiaj zapewnienie, że dążymy do szczęśliwości wówczas, kiedy stajemy się sługami Pana: jako mąż, żona, babcia, dziadek, osoba samotna czy ksiądz.

Kiedy więc jesteśmy sługami Jezusa?

Wówczas, kiedy wraz z chrztem św. przyjmujemy jako dorośli ludzie naukę Jezusa i Kościoła.

Co daje nam chrzest święty?

Otóż, przez chrzest zostaliśmy wyprowadzeni z niewolniczej relacji do Boga: Pan – niewolnik, a wprowadzeni w relacje: Ojciec – syn, Ojciec – córka.

I dopiero kiedy tę relację pielęgnujemy, nie odchodząc od Kościoła przez notoryczne trwanie w grzechu ciężkim, możemy naprawdę poczuć się ludźmi wolnymi i szczęśliwymi!!!

5.       Postawa człowieka szczęśliwego.

Św. Łukasz opisuje postawę człowieka szczęśliwego:

 „Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy, podobni do ludzi oczekujących powrotu swego pana z uczty weselnej, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze”.

Tak ubrani byli cudzoziemcy i niewolnicy w stosunku do swych panów.

Ale chodzi tu o coś więcej Ewangeliście, o pewną symbolikę tego ubioru:

- „przepasane biodra” symbolizują czystość serca i czujność  w stosunku do swojego sumienia,

- a „zapalone pochodnie”, żywą wiarę i pragnienie częstej Komunii świętej.

- „ludzie oczekujący powrotu swego pana”, to ci, którzy z głęboką wiarą po przeistoczeniu w czasie Eucharystii wypowiadają słowa: „I oczekujemy twego przyjścia w chwale”.

- „otworzyć, kiedy nadejdzie i zakołacze”, słowa te dotyczą ludzi żyjących nieustannie w łasce uświęcającej, a kiedy upadną i z grzeszą, szybko wracają przez konfesjonał do Kościoła.

6. Nagroda.

Co więc będzie naszym szczęściem?

Św. Łukasz pisze, że za naszą wierność „do końca” Panu Bogu, otrzymamy NAGRODĘ, jaką jest niebo – życie wieczne.

Jak ona będzie wyglądała?

Otóż, sam Pan Jezus PRZEPASZE się – czyli przyjmie postawę Sługi sług i każe nam zasiąść do stołu, a obchodząc będzie nam usługiwał.

Zauważmy, trudno nam będzie za życia doświadczyć szczęścia.

Owszem, za życia będziemy łaknąć i pragnąć tego szczęścia, ale pełnia szczęścia będzie nam dana dopiero w niebie.

A zatem utopijną filozofią jest stwarzania sobie szczęścia tu na ziemi.

Co wówczas z Krzyżem – ODRZUCIMY GO.

Co wówczas z Ewangelicznym traceniem swojego życia, jak mówi Pan Jezus, aby zyskać życie wieczne?

Nie chcę tracić, chce zyskać już tu na ziemi!

Dlatego ci, którzy już za życia stwarzają sobie prawo do szczęścia i realizacji siebie kosztem innych, doświadczą smutku po śmierci. Prosić tylko Boga, aby miłosierdzie Jego , w którymś momencie i ich objęło.

Nie ma, więc większego szczęścia za życia, gdy życie swoje oddasz za przyjaciół swoich.

Bóg wam odpłaci kochani za wasz trud rodzicielski, za poświęcenie swojego czasu schorowanej matce czy ojcu, za każdy czyn bezinteresowny i „tracenie czasu”, aby kogoś przywieź do wiary.

Za każde upokorzenia związane z tym poświęceniem.

Za każdą postawę bezinteresownego daru dla innych w pracy zawodowej, w szpitalach, w hospicjach, w trudach nauczania i wychowywania młodego pokolenia, czeka nas nagroda w niebie.

Wówczas, to nawet wasze umieranie w wierności Bogu dla innych będzie uświęceniem. Jak było to w życiu wielkiego świadka wiary św. Jana Pawła Wielkiego.

Oczekujmy, więc od Jezusa szczęścia i czuwajmy nad własną duszą: „Bo czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie".

Kiedy Pan przyjdzie w Chwale , czy w naszej śmierci, może nie będziemy w pełni zrealizowanymi ludźmi, może odwrotnie – cierpiącymi, ale za to wiernymi Bogu i swojemu powołaniu do końca. Amen!

Inne artykuły autora

Spotkanie ze Zmartwychwstałym

Kerygmat apostolski

Od Emaus do Jerozolimy