Słuchanie w kierownictwie duchowym

Bardzo niewielu ludzi potrafi słuchać, a przecież pierwsze przykazanie brzmi: „Słuchaj Izraelu!”. O ile na początku było Słowo to naturalną konsekwencją istnienia owego Słowa jest jego właściwy odbiór. Biblia właściwie od samego początku naucza, że człowiek zdolny jest do nieposłuszeństwa, czyli „nie słuchania”.

Mojżesz, który jest pośrednikiem między Bogiem a Izraelem przekazuje ludowi słowa Boga i nakłania ich do słuchania, czyli mówiąc inaczej wzywa ich do posłuszeństwa. Od słuchania rozpoczyna się nowa historia relacji z Bogiem, a Izrael zostaje usynowiony przez Jahwe. Syn słucha Ojca i uczy się od niego zasad postępowania i mądrości życiowej. Dzięki słuchaniu Bóg wprowadził ludzi w nowy porządek. Od tego momentu mają słuchać już nie tylko słowa ludzkiego, ale przede wszystkim Słowa Bożego, które będzie do nich kierowane przez Torę, Pisma i Proroków. Dzięki słowu i słuchaniu Bóg objawia się jako prawdziwy Ojciec. Słusznie zatem napisał ks. Michał Heller w jednej ze swoich książek, że „najważniejsze sprawy naszego życia rozgrywają się tam, gdzie nie słuchamy siebie, lecz Boga”.

Słuchanie nie jest wcale sprawą łatwą. Człowiek woli mówić, działać, doświadczać. W dobie mediów społecznościowych obraz wydaje się bardziej interesujący niż dźwięk. Wielu ludzi wyłącza celowo w filmikach dźwięk, aby jedynie widzieć i ewentualnie przeczytać napisy. Człowiek skłonny jest raczej do oglądania niż do słuchania. Obraz dużo mocniej oddziałuje na zmysły.

Mimo to słuchanie pozostaje podstawową formą odbierania tego, co mówi Bóg. Z takiego słuchania rodzi się prawdziwa wiara. Tu pojawia się pewien paradoks, bo wiara ze słuchania staje się jednocześnie oglądaniem (a więc widzeniem) tego, co niewidzialne. O niej to pisał autor Listu do Hebrajczyków: „Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy”.

Praktyka kierownictwa duchowego pokazuje, że podstawowym zadaniem kierownika jest słuchanie i to słuchanie uważne, cierpliwe i z pełnym zrozumieniem. Słuchanie penitenta zajmuje czasami większość spotkania i chociaż nie raz rodzi się pokusa, aby przerwać, skomentować lub odnieść się do usłyszanych słów to jednak umożliwienie wypowiedzenia się i aktywne słuchanie pozostają najważniejszą  czynnością kierownika duchowego.

W ramach aktywnego słuchania kierownik duchowy powinien: parafrazować wypowiedzi penitenta, porządkować i uogólniać najważniejsze momenty wypowiedzi, precyzować słowa i pojęcia, gestami wyrażać zainteresowanie, pokazywać wartość wypowiedzianych słów, dawać dowody, że rozumie, co czuje rozmówca.

Najczęstszymi błędami kierowników duchowych w tym względzie są: przerywanie rozmówcy, wchodzenie w słowo, jeśli nie ma wyraźnej potrzeby, nieuzasadnione dopytywanie o szczegóły. Zupełnie niedopuszczalne jest natomiast wmawianie penitentowi czegoś, czego nie powiedział. Gadatliwy kierownik duchowy zamiast być towarzyszem zamienia się w mentora, moralizatora lub wszystkowiedzącego pyszałka.

Słuchanie to najszybszy sposób, by zyskać zaufanie i sympatię innych. Dzieje się tak, ponieważ największą potrzebą człowieka – po zdobyciu pożywienia i schronienia – jest potrzeba bycia wysłuchanym. Większość ludzi nie dba nawet, czy ktoś się z nimi zgadza – byleby słuchać. Poczucie bycia wysłuchanym jest rzadkie, przez co silnie oddziałuje na człowieka i w pewnym sensie uzależnia. Wysłuchana osoba chce ze słuchającym stworzyć więź, czerpać z tej relacji więcej i więcej. Wielu ludzi właśnie ten element kierownictwa duchowego docenia najbardziej. Dla kierowników jest on natomiast najtrudniejszym i najbardziej wymagającym aspektem towarzyszenia duchowego.

Aktywne słuchanie jest zadaniem wyczerpującym, chociaż zewnętrznie wcale tego nie widać. W czasie słuchania kierownik powinien myśleć, rozeznawać, interpretować, współczuć, dawać do zrozumienia, że naprawdę słucha. Jednocześnie powinien w głowie układać plan odpowiedzi na słowa, które usłyszał. Niezwykle cenna okazuje się tu dobra pamięć. Rzetelne odpowiadanie na usłyszane słowa przekonuje penitenta, że kierownik wsłuchał się w jego problemy i spostrzeżenia. Buduje to relację zaufania, bo przecież uważne słuchanie jest dowodem na to, że ktoś nie potraktował moich słów pochopnie, ale okazał mi szacunek i zapamiętał to, co zostało powiedziane.

Każdy człowiek nosi w sobie głęboką potrzebę bycia wysłuchanym. Pod żadnym pozorem nie wolno ludziom odbierać tej możliwości w czasie kierownictwa. Jeżeli w czasie rozmowy więcej mówił kierownik niż penitent to zadać można słuszne pytanie o to, kto tu komu towarzyszył.

Słuchanie penitenta jest wyrazem nie tylko szacunku, ale także dobroci i miłości. Słuchając przyjmujemy do siebie drugiego człowieka, ustępujemy mu miejsca. Dzięki słuchaniu poznajemy drugą osobę i stajemy się częścią opowiadania, które nam przedstawia. Trzeba mieć „wprawne ucho”, aby usłyszeć drugiego człowieka i zrozumieć to, co chce nam przekazać. Często bywa tak, że historie, które usłyszy kierownik bywają bardzo trudne i naznaczone są wielkim cierpieniem. Najczęściej w takich sytuacjach ludzie milkną i przeżywają swój ból na nowo. To ważny moment, bo bywa też tak, że ludzie nigdy wcześniej nie podzielili się z nikim swoim cierpieniem. Najważniejszą chwilą na słuchanie jest ta, gdy brakuje słów. To wtedy serce woła najgłośniej. W kierownictwie należy podchodzić do tych chwil z wielkim szacunkiem i delikatnością.

Słuchający kierownik bierze na siebie część bólu, który przeżywa penitent. Rodzi się w nim współczucie, zrozumienie i chęć pomocy. Stoi on wtedy przed zadaniem podobnym do niesienia krzyża przez Szymona z Cyreny. Wypełniają się także słowa św. Pawła, który napisał: „Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełnicie prawo Chrystusowe”. Jednocześnie kierownik musi pamiętać, że nie może wziąć na siebie pełnej odpowiedzialności za życie i cierpienie drugiej osoby. Nikt z nas nie jest do tego zdolny. To potrafi jedynie Jezus i to jemu należy oddawać to, co usłyszeliśmy w ramach kierownictwa. W przeciwnym razie wejdziemy za mocno w życie penitenta i może pojawić się pokusa „zbawiania” go ludzkimi siłami. Takie sytuacje najczęściej kończą się bardzo źle.

Po wysłuchaniu penitenta przychodzi taki moment, gdy mówiący zaczyna słuchać kierownika duchowego. Także to słuchanie powinno być sumienne i uważne. Dobry kierownik duchowy nie używa zbyt wielu słów, nie zamęcza swoim gadaniem, nie posługuje się niejasnymi pojęciami czy obrazami. Penitent ma prawo do tego, aby przekaz kierownika był zwięzły i jasny. Nic tak nie szkodzi relacji w kierownictwie jak chęć zaimponowania i posługiwanie się pseudomistycznym językiem. Życie duchowe jest przecież niesamowicie konkretne i do bólu realne. 

Kiedyś podkreślano istotną rolę posłuszeństwa względem kierownika. Zastanawiano się nawet nad tym, czy nieposłuszeństwo kierownikowi obowiązuje pod grzechem. Zalecano nawet ślubowanie posłuszeństwa względem ojca duchownego. Dziś kierownictwo duchowe zmieniło swój charakter, a posłuszeństwo słowom kierownika dokonuje się zawsze w pełnej wolności, chyba że dotyczy kwestii dotyczących moralności (grzechu). W szczególnych wypadkach penitent może wyrazić chęć pełnego posłuszeństwa kierownikowi w zakresie życia duchowego. Kierownik powinien z wielką odpowiedzialnością podejść do takiego zobowiązania i nie powinien nadużywać swojej władzy.

Warto zwrócić także uwagę na to, że w czasie kierownictwa rozmowie dwojga ludzi przysłuchuje się także Bóg. Podobna sytuacja miała w drodze do Emaus, gdzie dwóch uczniów rozmawiało ze sobą i nagle Jezus przybliżył się do nich i słuchał tego, o czym rozprawiali. Bóg jest Bogiem słuchającym. Nakłania swego ucha na wołanie sprawiedliwych. Wiele spraw, których nie umiemy wyrazić na osobistej modlitwie do Boga udaje się wypowiedzieć w czasie kierownictwa duchowego. Zdarza się, że w czasie rozmowy penitent sam rozpoczyna modlitwę do Boga. Także kierownik może i nie raz powinien rozpocząć taką modlitwę.

Bóg chętnie słucha rozmów duchowych ludzi. Udziela im wtedy dodatkowych łask i natchnień, aby z rozmów tych wynieść jak największy duchowy pożytek. Jedno jest pewne. Dobrze przeżyta rozmowa duchowa to poczucie wysłuchania zarówno przez kierownika duchowego jak i przez samego Boga.

Na koniec warto zauważyć, że ze słuchania rodzi się także mądrość. Sokrates codziennie rano wychodził na rynek miasta, aby słuchać i rozmawiać z innymi ludźmi. Wierzył, że prawda ukryta jest w człowieku i trzeba tylko dać jej szansę, aby zrodziła się w trakcie rozmowy. Metodę tę nazwał majeutyką. Dzięki niej korzyść odnosił zarówno nauczyciel jak i uczeń.

Słuchanie drugiego człowieka jest często wielką lekcja i korzyścią dla kierownika. Zdarza się także czasami tak, że kierownik duchowy skorzysta bardziej z rozmowy z penitentem niż sam penitent. Im większe doświadczenie w praktyce kierownictwa tym sprawniejsza działalność samego kierownika. Wiedza rodzi się z doświadczenia, a mądrość z setek godzin rozmów z drugim człowiekiem.

Na koniec chciałbym przytoczyć cytat z jednego ze współczesnych autorów, który zapisał w swojej książce krótki dialog: „- Lubię słuchać. - Zatem jesteś jednym z wybrańców Boga”. Oby w kierownictwie duchowym nigdy nie zabrakło ludzi, którzy potrafią słuchać.

Inne artykuły autora

Wschód przeciwko Zachodowi

Pomoc duszom czyśćcowym