W Liście do Hebrajczyków odnajdujemy arcyciekawe zdanie, które często umyka nam w lekturze tej księgi lub nie do końca rozumiemy znaczenie symbolu, który się w nim pojawia. Czytamy takie oto słowa: „My, którzyśmy się uciekli do uchwycenia zaofiarowanej nadziei. Trzymajmy się jej jako bezpiecznej i silnej kotwicy duszy, kotwicy, która przenika poza zasłonę” (Hbr 6, 18b-19).
Tak to już bywa, że najlepsze symbole pochodzą z życia codziennego, gdyż zawierają w sobie niezbędną prostotę. Dzięki temu symbol jest powszechnie rozumiany, a jednocześnie skrywa w sobie pewną tajemnicę, która odnosi do innej rzeczywistości. Pewna nieoczywistość, za którą kryje się sens danego symbolu, powoduje, że nabiera on mocy i każdy może w nim czytać głębiej trudną rzeczywistość. Ale wystarczy już tych rozróżnień z pogranicza semiotyki i teorii znaków. Trzeba odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego właśnie kotwica pojawia się jako symbol nadziei chrześcijańskiej?
W świecie żeglarzy kotwica to jeden z najważniejszych przedmiotów, dzięki któremu zapewnić można bezpieczeństwo i znacznie ułatwić pracę na morzu. Kotwica służy głównie do unieruchamiania statków, spowalniania ich, a czasami nawet do wykonywania nagłych manewrów. Dzięki swojemu wykorzystaniu kotwica skojarzona została z chrześcijańską cnotą nadziei. Jako cnota teologalana nadzieja jest wewnętrznym pragnieniem szczęścia. Jezus Chrystus złożył ludziom konkretne obietnice, które wypełnione zostaną po naszej śmierci. Dzięki nadziei człowiek kieruje swoją myśl i swoje uczucia w kierunku rzeczywistości obiecanej przez Boga. Chodzi tu głównie o wyczekiwanie nadchodzącego Królestwa Bożego i nagrodę za wierność, która będzie polegała na przebywaniu z Bogiem. Tak rozumiana nadzieja stanowi realne zakotwiczenie w obietnicach złożonych przez Boga. W ten sposób człowiek odczuwa wewnętrzną stabilizację i ufność w to, że okoliczności zewnętrzne nie są w stanie oderwać go od miłości Chrystusa. Porównując życie do podróżowania, nie można oprzeć się wrażeniu, że w czasie tej długiej podróży potrzebne są momenty, kiedy po drodze zakotwiczymy do bezpiecznych portów. Pod czujnym okiem Kapitana płyniemy do celu, gdzie czeka nas wytchnienie i spełnienie naszych marzeń. Papież Franciszek wyraził to w następujących słowach: Chrześcijanin nigdy nie czuje się opuszczony, ponieważ Jezus zapewnia nas, że nie oczekuje nas jedynie pod koniec naszej długiej podróży, ale że nam towarzyszy w każdym z naszych dni.
W praktyce tymi bezpiecznymi portami, gdzie możemy zakotwiczać naszą nadzieję są sakramenty. W ten sposób kolejno składana jest nam obietnica. W sakramencie chrztu złożona zostaje obietnica życia wiecznego. W bierzmowaniu – zesłania Ducha i umocnienia na drodze wiary. Wreszcie w Eucharystii ukazana nam zostaje tajemnica miłości i zjednoczenia z Bogiem. Dzięki sakramentom człowiek rozwija swoją nadzieję i zakotwicza się w sprawach Bożych. Może czuć się bezpieczny, bo im większa nadzieja, tym pewniejsza postawa oddania Bogu i ufności w Jego obecność. Tak rozumiana nadzieja-kotwica staje się ważnym elementem codziennego życia. Dzięki niej nawiązujemy łączność z Bogiem, skuteczniej się modlimy i umacniamy się w odwadze.