Brakuje odpowiedniego słowa, aby wyrazić to czym jest odczuwanie uczuć i nastrojów drugiego człowieka. Niektórzy mówią tu o współczuciu, ale słowo to nie pasuje do pozytywnych uczuć jakie mogą się ukrywać w człowieku. Nie współczujemy przecież radości czy nadziei. Odpowiedniejsze wydaje się tu słowo „współodczuwanie” lub „empatia”.
Cechą kierownika duchowego ma być głęboka i szczera empatia względem stanów emocjonalnych penitenta i sposobu w jaki myśli i wierzy. Nieempatyczny kierownik jest „ślepy emocjonalnie”, a co za tym idzie pozbawiony jest właściwego wglądu w sprawy penitenta. Nie posiada wtedy również umiejętności rozeznawania duchowego. Ludzie całkowicie pozbawieni empatii są bez wątpienia osobami psychopatycznymi i wymagają stałej kontroli psychiatrycznej. Brak miłości do samego siebie hamuje współczucie wobec innych. Dopiero kiedy zaprzyjaźnimy się z samym sobą, wtedy nie ma przeszkód, aby otworzyć się na innych.
W moim doświadczeniu jako kierownika duchowego dochodzę do wniosku, że oprócz psychologicznego aspektu, empatia posiada również wymiar charyzmatyczny. Jest łaską udzielaną przez Boga, aby lepiej wczuć się w sytuację penitenta i ją zrozumieć. Dzięki niej poznajemy motywacje, schematy zachowań i postawy życiowe. Naszym celem jest zobaczenie człowieka i jego życia z jego perspektywy.
Empatia kierownika duchowego ma również charakter wychowawczy. Penitent uczy się współodczuwania dzięki czemu przygotowuje się do wybaczenia sobie lub innym. Znajomość odczytywania uczuć innych ludzi pomaga w rozwijaniu świata emocji i wytwarza niezwykłą więź budującą na zaufaniu. W pewnym sensie kierownik duchowy staje się powiernikiem najskrytszych tajemnic penitenta, dlatego nie może traktować ich obojętnie i zupełnie na chłodno. Takie zachowanie byłoby zwyczajnie nieludzkie.
We współczuciu, kiedy „czujemy się z drugim człowiekiem”, detronizujemy siebie z centrum naszego świata i umieszczamy tam drugą osobę. Olga Tokarczuk pisała o tym w następujący sposób: „Największy paradoks empatii: porzucając siebie, mamy być może jedyną szansę stać się czymś, co jest naszym przeciwieństwem. Skoro obcość nie jest, jak by się tego oczekiwało, radykalna, traci swoją magiczną, zagrażającą moc. Obcy staje się kimś, kogo można pojąć i zrozumieć. Właściwie przestaje być obcym. Nie ma swoich i obcych. Wszyscy jesteśmy swoi, więc każde zło, jakie wyrządzamy innym, wyrządzamy sobie”. Dzięki empatii penitent przestaje być obcy, a jego historia staje się po części moją historią.
Kierownik duchowy dzięki wczuciu się w sytuację i psychikę innych powinien posiadać zdolność rozwiązywania konfliktów, w związku z czym może także pełnić on rolę mediatora w konfliktach (np. dla małżonków).
Kluczową rolą empatii w kierownictwie duchowym jest umiejętność współodczuwania cierpienia, a w pewnym sensie także współcierpienia. Nie jest bowiem dobrze, kiedy człowiek ze swoim cierpieniem zostaje zupełnie sam. Wydaje się ono wtedy nie zniesienia. Naturą człowieczeństwa, jego istotą, jest odczuwanie bólu drugiego człowieka jak własnego i działanie, by ten ból uśmierzyć. We współczuciu jest szlachetność, w empatii – piękno, w przebaczeniu – łaska. Dietrich Bonhoeffer słusznie powiedział, że: „Musimy nauczyć się postrzegać ludzi mniej w świetle tego, co robią lub czego zaniedbują, a bardziej w świetle tego, co cierpią”. Rzeczywiście jest tak, że cierpienie mówi o człowieku więcej niż to jakie grzechy popełnia, czy jaką wykonuje pracę. Współodczuwanie cierpienia jest chyba ostatnim wspólnym wymiarem łączności wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek chodzili i chodzić będą po ziemi.
Jednocześnie należy pamiętać, że nie jesteśmy w stanie całkowicie przejąć emocji jakie przeżywa drugi człowiek. Będzie to zawsze jedynie pewne wyobrażenie o sytuacji penitenta. Profesjonalny kierownik duchowy musi o tym pamiętać, aby nie zadziałał mechanizm, w którym penitent zacznie wywierać na kierownika zły wpływ – zniewoli go emocjonalnie, albo będzie go emocjonalnie szantażował. W przeciwnym razie kierownik może narazić na szwank swoje życie duchowe, a także zdrowie psychiczne.
Na koniec chciałbym sięgnąć do cytatu biblijnego, który ks. Krzysztof Grzywocz umieścił w jednym ze swoich artykułów na temat empatii. To cytat z Księgi Psalmów: „Na współczującego czekałem, ale go nie było” (Ps 69, 21). Wielu ludzi naprawdę czeka na współczucie. Niestety bardzo często nigdy go nie znajduje.