Cuda Wielkiego Zawierzenia

Cud jest najukochańszym dzieckiem wiary. Bez cudów wiara nie miałaby swojego potwierdzenia, byłaby tylko decyzją, a przecież jest ona wielkim zawierzeniem. Na tym przecież polega różnica między „wiarą w Boga” i „wiarą Bogu”. To tak jakby człowiek dwa razy się nawracał, aby „uwierzyć”, a następnie „zawierzyć”.

Wiara jest bogactwem, dlatego rodzi wiele różnych owoców. Owocem wiary jest także mała zielona książeczka, zatytułowana „Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi”. Także ona, jak się za chwilę okaże, ma swoje małe i duże cuda, które zaskakują zarówno jej autora jak i osoby, które odprawiają nabożeństwo w niej zawarte.

Święty Michał Archanioł od zawsze słynął z czynienia cudów. W wezwaniach nazywamy go przecież „cudotwórcą sławnym”. Dziwiłby zatem fakt, gdyby dziś za jego wstawiennictwem nie dokonywały się nadprzyrodzone interwencje z nieba. Od samego początku powstanie tekstu Wielkiego Zawierzenia napotykało na trudności i „wołało o cud”. Autor i ludzie zaangażowani w powstanie tekstu zmagali się z różnymi przeciwnościami fizycznymi i duchowymi. Zły duch robił wszystko, aby dziełko to nie powstało i zostało zdyskredytowane. Przeklinał je, zastraszał autora, posługiwał się ludzkimi słabościami i grzechem. Ostatecznie jednak święty Michał Archanioł zwyciężył.

Nie było do końca wiadomo, czym będzie to nabożeństwo i jaką nazwę powinno przyjąć. Ostatecznie stanęło na tym, że wiele osób poszukiwało jakiejś formy duchowego zawierzenia świętemu Michałowi Archaniołowi nie tylko poprzez modlitwę, ale także poprzez konkretne czyny i zobowiązania. Głęboko wierzyły, że kult Księcia Aniołów ma przede wszystkim wyrażać się poprzez konkretne uczynki i postawy. Jednocześnie pogłębienie przyjaźni z aniołami domagało się zdrowej refleksji na temat życia duchowego, bo przecież właśnie tam rozgrywa się największa walka o zbawienie człowieka.

Na podstawie tych założeń, w dziewięć dni w Sanktuarium św. Michała Archanioła w Miejscu Piastowym, powstało nowe nabożeństwo, które znamy dziś jako „Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi”. Minęło kilka miesięcy, a wielu ludzi zaczęło składać świadectwa niezwykłego działania Boga w historii tych, którzy podjęli trud zawierzenia swojego życia lub ofiarowali je w czyjejś intencji. Warto w tym miejscu przytoczyć kilka z nich. W świadectwach zmieniono jedynie imiona bohaterów.

Pana Tomasza spotkałem w czasie promocji książek w jednej z parafii w Polsce. Ze wzruszeniem opowiedział mi swoją historię. W maju 2023 roku u jego żony Agnieszki zdiagnozowano ciężką chorobę. Po operacji była w śpiączce przez ponad dwa tygodnie. Lekarze nie dawali wielkiej nadziei na powrót do zdrowia. Pan Tomasz, pełen niepokoju i zwątpienia, szukał ratunku i rady wśród swoich najbliższych. Jego tato wręczył mu wtedy książeczkę z Wielkim Zawierzeniem.

Modliłem się żarliwie – opowiadał – i prosiłem św. Michała Archanioła o wstawiennictwo i uzdrowienie mojej żony. Ostatkiem sił odprawiałem kolejne dni przygotowujące do zawierzenia. Na dzień przed odmówieniem Aktu Zawierzenia moja żona odzyskała świadomość. Był 6 czerwca – pierwszy wtorek miesiąca. To jednak nie był koniec. Po wyjściu mojej żony ze szpitala, sam zacząłem się źle czuć. Znaleziono u mnie skrzep w mózgu, który musiał być operowany. Ponownie z ufnością modliłem się do św. Michała i prosiłem go o umocnienie w moim zawierzeniu. I oto zostałem uzdrowiony! Operacja została odwołana. Lekarz, który potwierdził moje wyzdrowienie nie mógł w to uwierzyć. Dziękuję za to nabożeństwo i za dobroć Boga. Wszystkim chcę świadczyć o miłującej dobroci Pana i o świecie aniołów, którzy mi pomogli! Moja żona postanowiła także zawierzyć się św. Michałowi i, proszę mi wierzyć, że kiedy kończy dziewięciodniowe zawierzenie, następnego dnia zaczyna je od nowa w innej intencji.

Inne świadectwo złożyła mi pani Elżbieta w czasie rekolekcji dla kobiet: Mój mąż jest alkoholikiem. Któregoś dnia wrócił pijany z pracy. Odmawiałam w kuchni Drogę Krzyżową ze św. Michałem Archaniołem, która przewidziana jest na trzeci dzień zawierzenia. Mąż zapytał mnie, co teraz zrobię? A ja mu odpowiedziałam, zgodnie ze słowami rozważania z IX stacji, że „nawet upadek może stać się początkiem wielkiego błogosławieństwa”. Mój mąż się rozpłakał. Na drugi dzień znalazłam go na moim miejscu, gdzie trzymał różaniec i modlił się. Usłyszałam od niego, że tak dłużej być nie może i jeszcze dziś pójdzie do lekarza poprosić o pomoc. Po raz pierwszy poczułam, że jest dla niego nadzieja. Wierzę, że oprócz pomocy psychiatry będzie czuwał nad nim także św. Michał Archanioł.

Ostatnio zadzwoniła do mnie dziewczyna, którą znałem z mojej dawnej parafii. Od kilku miesięcy zmagała się z depresją swojego chłopaka. Zapytała, czy może akt zawierzenia ofiarować za niego. Powiedziałem, że tak. Za jakiś czas spotkała mnie i dziękowała za podpowiedź. Okazało się, że jej chłopak zdecydował się na spowiedź z całego życia. Zwierzyła się: Nadal musi brać leki i być w kontakcie z lekarzem, ale zobaczyłam, że jego nastrój się zmienił. Nastąpiła zdecydowana poprawa. Zapytałam go, co go tak podbudowało. Powiedział, że po raz pierwszy w życiu spotkał się z takim Jezusem w konfesjonale i zapamiętał słowa z nauki spowiednika, że „to nie jego wina, że jest chory, i że Bóg nie pozwoli, żeby stała mu się krzywda”. Najważniejsze jednak było to, że po spowiedzi poszedł przed figurę św. Michała w kościele i zobaczył tarczę, którą anioł trzymał w ręce. Przyszła mu do głowa myśl, że schowa się za tę tarczę i odda swoje życie pod opiekę Boga. Paulina ofiarowała akt za swojego chłopaka, następnie, drugi raz, odmówiła go w intencji pewnej sprawy po ludzku beznadziejnej.

Różnorodne historie cudownych uzdrowień wskazują na fakt, że – jak zauważył Antoine de Saint-Exupéry, „to, co najważniejsze, jest niewidzialne dla oczu”. Cudem jest przecież także życie wiarą na co dzień i chętne podejmowanie swojego krzyża. Cuda św. Michała Archanioła mają uświadamiać ludziom, że Bóg istnieje, że czas naszego ziemskiego życia jest krótki i nie można go marnować, lecz trzeba go wykorzystać na dojrzewanie do miłości, bo w chwili naszej śmierci będzie się liczyła tylko miłość. Któż jak Bóg! – głosi św. Michał Archanioł – i dlatego pragnie przemieniać ludzki trud w cudowny znaki miłości Boga.

Święci i aniołowie są także znakiem obecności niewidzialnego świata, kochają nas i działają mocą Bożej miłości. Innymi słowy, to sam Pan Bóg działa przez nich, apeluje do naszej wolności, pokazuje nam ostateczny sens i cel naszego ziemskiego życia – niebo. Wzywa nas do nawrócenia, byśmy porzucili drogę grzechu, która prowadzi do strasznej rzeczywistości piekła, i zachęca do wytrwałej, codziennej modlitwy, regularnej spowiedzi, częstej Eucharystii oraz do życia według zasad Ewangelii. Taki jest też praktyczny cel Wielkiego Zawierzenia. Pisząc go nie byłem do końca przekonany, że będzie on tak szybko rozchodził się po świecie i przynosił tak niezwykłe cuda. Są bowiem tylko dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko.

Inne artykuły autora

O wymiarach ludzkiej cierpliwości

Odkryj wartość kierownictwa duchowego

Kręte drogi niewiary