Puchar Bł. Bronisława Pod Krzyżem Południa

facebook twitter

31-07-2022

Czasami małego chłopca zaprowadzi na stadion lub boisko starszy kolega, tato albo brat, a nawet babcia, chociaż ten ostatni przypadek jest tak rzadki, jak pogrzeb biskupa. Ja kiedyś pojechałem z bratankami do Krakowa. Umówiliśmy się, że pójdą na Wawel, nawet dostali pieniądze na tramwaj i na wstęp do Zamku Królewskiego. – No, jak tam było na Wawelu? – zapytałem ich, gdy powrócili. – Dobrze. – Co widzieliście? – Mecz piłki nożnej – odpowiedzieli z gromkim śmiechem.

Piłkarska pasja

Jako że Wyższe Seminarium Duchowne Michalitów w Krakowie znajduje się w pobliżu Wojskowego Klubu Sportowego „Wawel”, to chłopcy skorzystali z tej nadarzającej się okazji i poszli na mecz piłki nożnej, by zaspokoić swoje piłkarskie pasje. Nie stanowią oni żadnego wyjątku, gdyż jak wiemy, fenomen piłki nożnej można znaleźć pod każdą szerokością geograficzną.

Około dwudziestu lat później po tej wycieczce, w roku 2015, na nowym boisku w Wyższym Seminarium Duchownym Michalitów w Paragwaju rozgrywał się pierwszy turniej piłki nożnej o Puchar Błogosławionego Bronisława Markiewicza. Przez dwa miesiące po sztucznej trawie biegało ponad dwustu zawodników i zawodniczek. Chociaż w rozgrywkach nie brały udziału reprezentacje ze wszystkich stacji misyjnych z parafii Ñemby, których jest trzydzieści siedem, to zgłosiło się do rozgrywek prawie czterdzieści drużyn, w tym siedem żeńskich zespołów. Jedynym warunkiem był aktywny udział w życiu parafii.

 

Zdrowa młodzieńcza rywalizacja

Zmagali się więc uczestnicy grup młodzieżowych i przygotowujący się do bierzmowania, katechiści i lektorzy oraz należący do parafialnych zespołów muzycznych i do służby liturgicznej. Wiele emocji, ogromna ilość przepięknych bramek, dużo poobijanych kości (na szczęście nie połamanych) i niezapomniane wspomnienia z młodzieńczej rywalizacji. Na dodatek, wyschnięte gardła licznych kibiców, którzy przybywali na mecze z bębnami, piszczałkami i transparentami, by dopingować swoje zespoły i znosić ponadtrzydziestostopniowy upał, mimo że mecze odbywały się już po zachodzie słońca.

Klimat sportowo-braterski

Przybyły także starsze panie, matki i ojcowie ze swoimi maluchami, tworząc wspaniały klimat. Dla wielu zabrakło nawet miejsc na trybunie. Byli i tacy, którzy spotkali się z swoimi kolegami i znajomymi po wielu latach. Przed każdym meczem była odmawiana Modlitwa Pańska Ojcze nasz... i udzielone błogosławieństwo w postaci złożonego znaku krzyżyka na czole każdego zawodnika, bo te zawody to coś więcej, aniżeli emocje i sport jako taki, zorganizowany przez kilku młodych zapaleńców z parafii Ñemby i kleryków.

Zespół klerycki, mimo tego że wykazał się wysokim poziomem gry, dość szybko odpadł z rozgrywek i tym razem pozostawił niewiele piłkarskich śladów pod Krzyżem Południa.

Podobne artykuły