COVID – 19 pod Krzyżem Południa

facebook twitter

13-05-2023

Epidemie i pandemie wpływają na losy społeczeństw powodując niekiedy głębokie kryzysy i są tragedią dla wielu ludzi. Tak też stało się gdy świat dowiedział się, że wirus SARS-CoV-19 zaatakował ludzkość.

Chociaż choroba nazywana powszechnie Covid - 19 rozwinęła się daleko od Paragwaju już w połowie marca 2020 ogłoszono pierwszy jej przypadek. Zachowanie zaleceń mających na celu zapobieganie zarażeniom miało być drogą do ich uniknięcia.

 Klerycy WSD w Paragwaju dla wszystkich diecezji zostali wysłani do domów rodzinnych. Klerycy Zgromadzeń zakonnych pozostali w swoich wspólnotach. Tak też było i z klerykami  michalickimi w Ñemby. Studia nie zostały przerwane. Przygotowanie jak i wszelkiego typu egzaminy odbywały się online.

Michalickie WSD znajduje się w centrum dwustutysięcznego miasta i gdy zaczęła się epidemia mieszkało w nim dziesięciu kleryków. Trzech Argentyńczyków i siedmiu Paragwajczyków, rozsianych po wszystkich latach studiów.

 

Wołanie de Boga o pomoc

Podjęte środki bardzo szybko uświadomiły klerykom o niebezpieczeństwie jakie niosła ze sobą ta zaraza. W sferze duchowej wspólnota michalicka ukierunkowała się na modlitwy do Boga miłosiernego. Została odprawiona Msza św. o uchronienie wspólnoty przed zarazą za przyczyną św. Michała Archanioła. Po niej zostały poświęcone figurki naszego Patrona z Monte Gargano, które wzięli klerycy do noszenia przy sobie. Po Mszy św., w uroczystej procesji domownicy udali się do bramy wejściowej gdzie został umieszczony poświęcony kamyk z Groty Gargano.

Ceremonie Wielkiego Tygodnia, transmitowane przez Internet, odprawialiśmy w kaplicy seminaryjnej tylko dla domowników. Doświadczenie z tego typu odprawiania nabożeństw jest mieszane, gdyż klerycy skupiali się raczej na bezbłędnym sprawowaniu czynności i mniej uwagi zwracali na treść i przeżywanie. W sposób wirtualny uczestniczyło około 70 osób.

 

Zewnętrzne znaki ostrożności

Poza środkami ostrożności, które wprowadziły władze kraju, w domu przy bramie wejściowej został zainstalowany kran z wodą i z mydłem. Każdorazowe wejście z ulicy zobowiązywało do poczynienia czynności higienicznych. Wszystkie produkty zakupione były obmywane przy wejściu a reklamówki wyrzucane do specjalnego pojemnika.

Klerycy nie wychodzili z domu, chyba tylko na zakupy i tylko w pojedynkę. Do domu przychodził tylko kucharz i raz na tydzień ojciec duchowny z konferencją i posługą sakramentalną spowiedzi św. oraz pielęgniarka do chorego księdza Carlosa Verdún. Ks. Carlos był chorym leżącym, był świadomy ale potrzebował opieki w dzień i w nocy; czyli podania posiłków, lekarstw, osobistej higieny... Dyżurującymi byli klerycy.          

            Ze względu na długie przebywanie w domu, które stawało się uciążliwe na dłuższą metę, klerycy pracowali fizycznie dwa razy w tygodniu, trzy razy w tygodniu obowiązkowo uprawiali sport na boisku seminaryjnym i uczestniczyli codziennie w obowiązkowej godzinnej wspólnej rekreacji. Sposób naturalny posiłki trwały dłużej, ze względu na prowadzone po nich dłuższe rozmowy. Ale ograniczenie kontaktów społecznych było konieczne by tamta cząstka Zgromadzenia pod Krzyżem Południa mogła przetrwać te ciężkie dni.

 

Podobne artykuły