W dniu 19 marca wraz z całym Kościołem przeżywamy Uroczystość świętego Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny. Wspominamy wielkiego Świętego, którego Bóg, wypełniając swój odwieczny plan odnowy i usynowienia człowieka oraz chwalebnej przemiany wszechświata skażonego przez grzech, postawił w najważniejszym, szczytowym punkcie realizacji tego planu i obdarzył wyjątkowym zadaniem. Wybrał go na przybranego ojca swojego Syna, który w „pełni czasu” (Ga 4, 4) „dla nas i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba i za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się Człowiekiem” (Credo). Bóg zechciał bowiem, by Jego Jednorodzony Syn przyszedł na świat w ludzkiej rodzinie i był do nas podobnym we wszystkim, z wyjątkiem grzechu (por. Hbr 4, 15).
Józef z Nazaretu
Imię Józef występuje już w Starym Testamencie. Po hebrajsku brzmi ono jôsēf i oznacza „oby Pan przydał”, „oby Bóg dorzucił”, domyślnie: jeszcze inne dzieci. Natychmiast przywołuje ono na pamięć Józefa egipskiego, syna patriarchy Jakuba i jego drugiej żony Racheli, którego dzieje są bogato opisane w Rdz 37, 1-50, 26. Drugą postacią o tym imieniu jest Józef z Nazaretu, a trzecią Józef z Arymatei, który w czasach Jezusa był członkiem Sanhedrynu, najwyższej władzy żydowskiej (por. Mt 27, 57; Mk 15, 42-47; Łk 23, 51; J 19, 38-42). O Nazarecie natomiast wiemy, że było to miasto położone w Galilei i w czasach Jezusa Chrystusa liczyło najwyżej od 1600 do 2000 mieszkańców.
Z Ewangelii dowiadujemy się, że Józef z Nazaretu był człowiekiem prostym, skromnym i ubogim, chociaż pochodził z królewskiego rodu Dawida. Mieszkał w Nazarecie i wykonywał zawód cieśli. Już jako młody człowiek wyróżniał się pobożnością i szlachetnym charakterem. O jego wielkości zadecydował fakt, że Bóg wybrał go na ziemskiego opiekuna dwóch najświętszych Istot: Jezusa – Swego Syna i Maryi, Jego Matki. Dzięki tej misji, jaką miał spełnić wobec nich, zwłaszcza jako przybrany ojciec Bożego Syna, przewyższa on godnością wszystkich świętych.
Pewnego dnia Józef spotkał Maryję. Nie wiemy w jakich okolicznościach to nastąpiło, ale z pewnością Bóg sam wybrał czas i miejsce. To spotkanie było wstępem do największego wydarzenia w dziejach historii zbawienia, do misterium Wcielenia. Maryja mogła mieć wówczas około 14 lat, gdyż w tamtych czasach w Izraelu dla dziewczyny był to odpowiedni wiek do małżeństwa. Józef zaś mógł mieć wtedy około 25 lat. Widział on w Maryi dobrą, pobożną i pracowitą dziewczynę. Ona natomiast dostrzegła w Józefie religijnego, zaradnego i pracowitego młodego człowieka. Od rówieśników wyróżniały go zalety charakteru i umysłu. Pod względem pochodzenia i majętności także istniało między nimi podobieństwo: oboje byli ubodzy.
Zaślubiny
Józefa i Maryję zbliżała ku sobie zgodność upodobań i wyjątkowe zalety charakterów, toteż z czasem, pomiędzy nimi zaistniała głęboka miłość. Jak każdy młody człowiek Józef nosił się z zamiarem założyć rodzinę. Nic więc dziwnego, że spośród znanych sobie dziewcząt wybrał Tę, która przewyższała wszystkie inne duchowym pięknem. Gdy Józef oświadczył się Jej, został przyjęty z radosną prostotą. Być może wtedy wyjaśnili sobie bardzo delikatny problem dziewiczego małżeństwa. Wiemy bowiem z najdawniejszej tradycji, że Maryja uczyniła ślub czystości. Teraz więc zwierzyła się Józefowi z tej najbardziej osobistej sprawy, że kocha go i chce zostać jego żoną, ale pragnie równocześnie całkowicie należeć do Boga. Łaska Boża sprawiła, że Józef zgodził się na ten niezwykły warunek, aby wspólne życie prowadzić w czystości.
W tamtych czasach, w Izraelu, zawieranie małżeństwa posiadało dwa oddzielne etapy. Pierwszy etap polegał na zaręczynach, zwanych po hebrajsku ’ērûsîn. Wobec świadków dokonywało się formalne wzajemne zobowiązanie życia małżeńskiego i narzeczony płacił należną kwotę rodzinie wybranki. Narzeczona jednak pozostawała nadal w domu swoich rodziców przez rok czasu, chociaż była, w naszym znaczeniu, prawdziwą żoną. Drugi etap nazywał się po hebrajsku niśśû’în i polegał na przeprowadzeniu panny młodej z jej domu rodzinnego, do domu pana młodego. Tak też było w przypadku Maryi i Józefa z Nazaretu. Po uroczystych zaręczynach, czyli po ’ērûsîn, Najświętsza Dziewica została prawną małżonką Józefa, chociaż jeszcze nie przeszła do domu swego męża. Miało się to odbyć dopiero za rok, jak nakazywał ówczesny zwyczaj.
Wydawać by się mogło niezrozumiałym to, że Maryja, chociaż postanowiła pozostać dziewicą, zdecydowała się na małżeństwo. Było to jednak koniecznością, bowiem środowisko, w którym żyła, nie znało i nie praktykowało idei dziewiczego poświecenia się Bogu. Biblia nie znała nawet słowa, które wyrażałoby stan bezżenny; każdej dziewczynie i każdemu młodzieńcowi przeznaczona była instytucja małżeństwa. Wszyscy mężczyźni się żenili, a kobiety wychodziły za mąż. Toteż gdy Bóg, w drodze wyjątku, polecił Jeremiaszowi, pozostać w stanie bezżennym, aby mógł lepiej wypełnić prorocze posłannictwo, rzekł do niego: „Nie weźmiesz sobie żony i nie będziesz miał ani synów, ani córek” (Jr 16, 2).
Poczęcie „za sprawą Ducha Świętego”
W narodzie izraelskim, kolejne pokolenia żyły tęsknotą i oczekiwaniem na przyjście Mesjasza. Każda młoda dziewczyna wychodząc za mąż miała nadzieję, że właśnie ona zostanie Jego matką. Każdy młodzieniec spodziewał się, że w jego rodzinie przyjdzie na świat obiecany przed wiekami Mesjasz, Król Żydowski. Założenie rodziny i posiadanie licznego potomstwa było zatem uważane za dowód Bożego błogosławieństwa. W takich okolicznościach Maryja postąpiła tak, jak nakazywało prawo zwyczajowe. Doznała szczęścia, znajdując w Józefie kogoś, kto Ją zrozumiał i ukochał czystość tak samo jak Ona.
To właśnie po tym pierwszym etapie zawarcia małżeństwa pomiędzy Józefem i Maryją ma miejsce przybycie Anioła Pańskiego i zwiastowanie narodzin Jezusa Chrystusa (por. Łk 1, 26-38). Jednakże prawda o cudownym poczęciu Mesjasza „za sprawą Ducha Świętego” (Credo; Łk 1, 35) znane jest tylko Jej samej. Bóg nie ujawnił jeszcze tego Józefowi. Również Ona nie odsłoniła przed nim tej tajemnicy, wiedząc, że to niepojęte misterium może wyjaśnić tylko Ten, który tych wielkich rzeczy dokonuje – Wszechmocny Bóg. Tak więc Boże działanie wyprzedziło jakiekolwiek słowo wyjaśnienia. Józef, który przecież zna prawdę o dziewictwie ofiarowanym przez Maryje Bogu, teraz, gdy Ona jest brzemienna, nie rozumie tego, co się stało!
Tajemnica, w której Józef już uczestnicy, nie poznawszy na razie jej głębin, całkowicie przerasta ludzką zdolność pojmowania. Sprawia, że przeżywa ogromny wstrząs. Czuje się upokorzony i dopada go rój dręczących myśli. Dlaczego go to spotyka i dlaczego właśnie teraz, gdy przyjął decyzję Maryi o Jej oddaniu się Bogu i sam pragnie Jemu służyć, żyjąc w dziewiczym małżeństwie?! Wydaje mu się, że wszystko zostało przekreślone! Za ewangelicznym opisem tego wydarzenia, stosunkowo krótkim, powściągliwym i prostym w słowach, kryje się ogromny dramat człowieka szlachetnego i świętego, jego wewnętrzne, duchowe męczeństwo.
W tej bolesnej próbie uczestniczy również Maryja, Dziewicza Matka Mesjasza. Wiedząc, że wolą Bożą jest, by nie ujawniała misterium Wcielenia, nadal milczy. Jakże musi cierpieć Jej wrażliwe, Niepokalane Serce! Nikt, oprócz Boga, nie pozna do końca bólu Maryi. Przecież Ona miłuje Józefa czystą miłością i wie, co on przeżywa. Ufa Bogu i ani na chwilę nie odwołuje tego, co wobec Niego wypowiedziała: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1, 38). Wierzy, że Bóg sam wyjaśni Józefowi to, co się w Niej dokonało; w głębinach duszy jest pewna, że On sam wskaże wyjście z tej niezwykle trudnej sytuacji. A jednak Bóg nie wkracza, niczego nie wyjaśnia, nadal milczy.
Józef ‒ człowiek sprawiedliwy
W tej wielkiej niewiadomej Józef z całą pewnością wie jedno: trzeba niezachwianie trwać przy Bożym słowie. Ewangelista nazywa go „człowiekiem sprawiedliwym” (Mt 1, 19), co oznacza – prawym, czyli zachowującym Słowo Boże wyrażone w Prawie Mojżeszowym. A to Prawo w przypadku cudzołóstwa było bardzo surowe – nakazywało cudzołożną kobietę ukamienować (por. Pwt 22, 23-24). Wydaje się więc, że Józef jako człowiek prawy powinien postąpić zgodnie z literą Prawa – ujawnić, że nie jest ojcem Dziecka. A jednak Józef jakby szuka innego rozwiązania. Przeżywa bowiem wewnętrznie rozdarcie: z jednej strony – pragnie dochować wierności wymogom Prawa; z drugiej zaś – jest dogłębnie przekonany o świętości i niewinności Maryi, mimo „oczywistości” faktów.
Józef cierpi, Maryja cierpi, „a Bóg się nie śpieszy”. Gdy Hans Urs von Balthasar komentuje ten fragment Ewangelii, aż pięć razy powtarza to charakterystyczne zdanie: „a Bóg się nie śpieszy”. Bóg milczy i czeka. Czeka na doskonałą odpowiedź człowieka. Czeka na odpowiedź tych dwojga świętych ludzi, których heroiczna wiara ma zajaśnieć dla wszystkich pokoleń. I chociaż Bóg czyni to, zanurzając ich w głębiny krzyża, w poczucie dotkliwego osamotnienia, to jednak wciąż jest blisko! Czuwa nad ich bólem i nie pozwoli cierpieć ponad to, co konieczne. Jakby pochyla się nad Józefem i ze drżeniem pyta: Józefie, czy wytrzymasz tę próbę? Czy zaufasz? Czy do końca zawierzysz? Jakim teraz okaże się twoje dobre, czyste i sprawiedliwe serce?
Józef szuka wyjścia, ale takiego, by zachowując Prawo, jednocześnie nie skrzywdzić Maryi, której nie chce narazić „na zniesławienie”. Chcąc więc ocalić Maryję, której niewinności jest pewny, a jednocześnie nie mogąc ukrywać prawdy, że nie jest ojcem Dziecka, Józef zamierza „oddalić Ją potajemnie” (Mt 1, 19). Prawo Mojżeszowe zezwalało mężczyźnie wręczyć swej żonie list rozwodowy, na podstawie którego wracała ona do rodzinnego domu (por. Pwt 24, 1). Józef chce uczynić to potajemnie, nie publicznie, by nie naruszyć dobrego imienia Maryi i przynajmniej o tyle oszczędzić Jej bólu. W ten sposób oddaje hołd niewinności Maryi.
Interwencja Anioła Pańskiego
Ale oto w chwili, gdy Józef „powziął tę myśl” (Mt 1, 20), wszystko zaczyna się odmieniać. Wkracza Bóg! Wkracza dopiero teraz – jakby w ostatniej chwili! Tak samo, jak wtedy, gdy Abraham miał już złożyć Izaaka w ofierze. Józef również powstrzymany jest przed działaniem dopiero w tym granicznym momencie, gdy cały jest pogrążony w cierpieniu. Bóg wybiera tę ostatnią chwilę, aby właśnie wtedy odpowiedzieć ogromem swej łaski na wypróbowaną wiarę i ufność Józefa – aby objawić mu swoją wszechmoc pełną miłości.
Odpowiedź Boga przychodzi przez aggelos kyriou, „Anioła Pańskiego”, który ukazuje się Józefowi „we śnie” (Mt 1, 20). Pojawienie się Anioła Pańskiego opisane zostało bardzo zwięźle. Nastąpiło w trakcie intensywnego rozważania nad sposobem, w jaki należałoby przeprowadzić podjętą decyzję odejścia. Szczególną cechą tego pojawienia się Anioła Pańskiego, jest to, że miało ono miejsce we śnie. Warto zauważyć że Mędrcy ze Wschodu zostali pouczeni we śnie, ale bez pojawienia się Anioła (por. Mt 2, 12), podobnie żona Piłata została pouczona we śnie, ale bez wizji Anioła (por. Mt 27, 19).
Pojawianie się Anioła, Bożego posłańca, we śnie, jest znane w księgach Starego Testamentu. Może być on zesłany przez Boga w celu objawienia, pouczenia, czy Bożego działania. Do najbardziej znanych biblijnych postaci mających sny i widzenia należą Jakub (Rdz 28, 10-22), Józef egipski (Rdz 37, 5-11.19), Ezechiel (Ez 1, 1-3, 15), Daniel (Dn 7, 1-8, 27), Zachariasz (Za 1, 7-6, 8), Józef z Nazaretu (Mt 1, 18-25; 2, 13-23) i Piotr (Dz 10, 9-23).
O swoim doświadczeniu Boga Hiob mówi następująco: „Raz bowiem Bóg przemawia i drugi, tylko się na to nie zważa. We śnie i w nocnym widzeniu, gdy twardy sen spada na ludzi, i w czasie drzemki na łóżku otwiera On ludziom uszy [i oczy]” (Hi 33, 14-15). Autorzy biblijni są przekonani, że przemawianie Boga może dokonywać się w różny sposób. W Księdze Liczb czytamy, że Bóg rzekł do Aarona i Miriam: „Słuchajcie słów moich: Jeśli jest u was prorok, objawię mu się przez widzenia, w snach będę mówił do niego” (33, 6). Zazwyczaj jest to przemawianie delikatne i jakby nie do końca jasne, chociaż głębokie. Ponieważ jest to przemawianie delikatne, słyszy go człowiek wrażliwy, który zdolny jest odebrać sygnały pośrodku powszedniego dnia. Takim był najwidoczniej Józef z Nazaretu.
Opowiadanie o ukazaniu się Anioła Pańskiego we śnie oznacza, że wiedza o dziewiczym poczęciu Maryi nie pochodzi od ludzi, ale od Boga. Poza tym oznacza, że pouczenie to, jakikolwiek miałoby ono charakter (widzenie senne, oświecenie wewnętrzne, widzenie połączone ze słyszeniem słów), dokonało się we właściwy sposób dla przemawiania Boga, to jest delikatny i dyskretny.
Anioł Pański pojawił się po to, by objawić Józefowi wielkie misterium Wcielenia. Istotnym punktem jego przemówienia jest „włączenie” mającego się narodzić Syna Dziewicy Maryi, w królewską linię rodu Dawida. Z tego zapewne powodu Józef nazwany jest tutaj przez Anioła Pańskiego „synem Dawida”. Wyrażenie: „Nie bój się wziąć do siebie Maryi” zdaje się przemawiać za opinią, która w podjętej decyzji Józefa upatruje raczej świętą bojaźń, nie zaś podejrzenie o niewierność. Słowa: „Z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło” (Mt 1, 20) stanowią istotę orędzia Anioł Pańskiego.
Ponownie jest tu przywołany Duch Święty, o którym była mowa nieco wcześniej (w. 18). Wzmianka o działaniu Ducha Świętego przywołuje na pamięć „poranek stworzenia”, kiedy to „Duch Boży unosił się nad wodami” (Rdz 1, 2) i w siedmiu symbolicznych dniach dokonał przemiany „bezładu i chaosu” w rajski ogród z człowiekiem pośrodku (por. Rdz 1, 1-31). Ten sam stwórczy Duch ujawnia się w dziewiczym poczęciu Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Wyrażenie: „z Ducha Świętego”, oznacza w naszym współczesnym języku, że w poczęciu Jezusa Chrystusa sam Bóg interweniuje stwórczo, że Jezus jest całkowicie darem Boga, że Jezus przychodzi z góry, od Boga, nie od dołu, z mocy i woli człowieka.
Misterium Wcielenia
Mówiąc o misterium Wcielenia warto na początku przywołać słowa papieża św. Grzegorza Wielkiego: „To, cośmy utracili w raju przez grzech pierworodny, jest niczym w porównaniu z tym, co my, jako ludzie, uzyskaliśmy przez misterium Wcielenia, kiedy to prawdziwy Bóg złączył się nierozerwalnie z naturą ludzką w Osobie Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Jest to najwyższe wyniesienie natury ludzkiej, dokonane przez samego Boga. Uwieńczeniem tego zbawczego Bożego działania są Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa i Jego Wniebowstąpienie. I tak oto w Jezusie Chrystusie, w prawdziwym Bogu-Człowieku, natura ludzka zasiada w niebie na Bożym tronie”.
Misterium Wcielenia staje się przedmiotem żywej refleksji i orzeczeń soborowych w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Wiara każe widzieć w Jezusie Chrystusie prawdziwego Boga i doskonałego człowieka, ale kogoś jednego: jedną osobę Syna Bożego. Wcielenie nie oznacza zatem, że Bóg, czy też Syn Boży zamienił się w człowieka, przestając w jakiś sposób być Bogiem. Byłby to absurd. Wcielenie, czy przyjęcie przez Syna Bożego ludzkiej natury, nie jest także żadnym umniejszeniem nieskończonej wielkości i chwały Boga.
Katechizm Kościoła Katolickiego poucza nas o misterium Wcielenia, następująco: „Opierając się na słowach św. Jana („Słowo stało się ciałem”, J 1, 14), Kościół nazywa «Wcieleniem» fakt, że Syn Boży przyjął naturę ludzką, by dokonać w niej naszego zbawienia. Kościół opiewa misterium Wcielenia w hymnie przytoczonym przez św. Pawła: «On to, istniejąc w postaci Bożej, / nie skorzystał ze sposobności, / aby na równi być z Bogiem, / lecz ogołocił samego siebie, / przyjąwszy postać sługi, / stając się podobnym do ludzi. / A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka, / uniżył samego siebie, / stając się posłusznym aż do śmierci ‒ / i to śmierci krzyżowej»” (Flp 2, 6-8).
O tej samej tajemnicy mówi List do Hebrajczyków: „Przeto przychodząc na świat, mówi: «Ofiary ani daru nie chciałeś, / ale Mi utworzyłeś ciało; / całopalenia i ofiary za grzech / nie podobały się Tobie. / Wtedy rzekłem: Oto idę ‒ / w zwoju księgi napisano o Mnie ‒ / aby spełnić wolę Twoją, Boże»” (Hbr 10, 5-7, cytując Ps 40, 7-9 LXX) (n. 461-462).
Prawdą wiary jest również to, że „Syn Boży zjednoczył się z wszystkimi ludźmi przez Wcielenie” (Rz 10, 6-13) (n. 432). „Jeśli chodzi o życie Chrystusa, Symbol wiary (Credo) mówi tylko o misteriach Wcielenia (poczęcie i narodzenie) i Paschy (męka, ukrzyżowanie, śmierć, pogrzeb, zstąpienie do piekieł, zmartwychwstanie, wniebowstąpienie). Nie mówi wprost o misteriach ukrytego i publicznego życia Jezusa, ale artykuły wiary dotyczące Wcielenia i Paschy wyjaśniają całe ziemskie życie Chrystusa. Wszystko, «co Jezus czynił i czego nauczał od początku aż do dnia, w którym… został wzięty do nieba»” (Dz 1, 1-2), trzeba widzieć w świetle misteriów Bożego Narodzenia i Paschy” (n. 512).
Zakończmy naszą refleksję słowami Katechizmu: „Całe życie Chrystusa jest misterium Odkupienia. Odkupienie przychodzi do nas przede wszystkim przez krew Krzyża, ale to misterium jest obecne w dziele całego życia Chrystusa; jest już w Jego Wcieleniu, przez które, stawszy się ubogim, ubogacił nas swoim ubóstwem (2 Kor 8, 9); w Jego życiu ukrytym, w którym przez swoje poddanie naprawia nasze nieposłuszeństwo; w Jego słowie, przez które oczyszcza słuchaczy; w Jego uzdrowieniach i egzorcyzmach, przez które «On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby» (Mt 8, 17); w Jego Zmartwychwstaniu, przez które nas usprawiedliwia (Rz 4, 25)” (n. 517).
Aniele Pański, objawiający św. Józefowi jedną z największych tajemnic naszej wiary, misterium Wcielenia, pomagaj i nam szukać duchowego światła na modlitwie i gorąco pragnąć poznawać i pełnić wolę Bożą względem nas. Amen.