Wypłyń na głębię - 5 września

(Łk 5, 1-11) Gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret, zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: "Wypłyń na głębię i zarzuć sieci na połów". A Szymon odpowiedział: "Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci". Skoro to uczynił, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: "Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny". I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali: jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: "Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił". I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

Czytając dzisiejszą Ewangelię jesteśmy świadkami powołania Piotra na Apostoła. Warto tej wyjątkowej sytuacji się przyglądnąć i to z kilku względów:

- Św. Łukasz zupełnie inaczej opisuje tę chwilę od pozostałych Synoptyków( Marka i Mateusza).

- Akcentuje dialog jaki wystąpił między Piotrem , a Jezusem.

- Występują w tym powołaniu wyjątkowe słowa Jezusa, którego nie znajdziemy w żadnej innej Ewangelię, a mianowicie: „Wypłyń na głębię”.

- Głęboka jest tu również psychologia Jezusa pociągającego człowieka do wielkich rzeczy.

 

1. Wypłyńmy, więc i my na głębię analizy treści tego wydarzenia.

„Gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego…”.

Cała ta sytuacja powołania Piotra rozpoczyna się nad brzegiem jeziora Genezaret.  Św. Łukasz podkreśla wielki głód słuchania słowa Bożego wśród prostego ludu Izraelskiego, którego synagoga i jej przedstawiciele dawno już zaniechali.

W tym wydarzeniu nic nie dzieje się przypadkowo: obecność rybaków, po nieudanym połowie, obecność Jezusa, który ze względu na duży tłum słuchających Go, musiał skorzystać z łodzi i to akurat Piotra, aby trochę odpłynąć od brzegu oraz samo nauczanie Mistrza.

2. „Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: "Wypłyń na głębię i zarzuć sieci na połów".

Widzimy nagłą zmianę akcji. Jezus po nauczaniu tłumów nagle zwraca się do Piotra słowami: „Wypłyń na głębię”.

Piotr na razie te słowa przyjmuje jednoznacznie. Zapewne tak sobie myśli, Mistrz chce, aby dokonali jeszcze raz próby połowu ryb.

Jezusowi jednak chodzi nie tylko o ten rodzaj wypłynięcia i nie tylko o ten rodzaj połowu.

3. „A Szymon odpowiedział: "Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci".

Jednak Piotr powoli „wypływa na głębie” swojej duszy, ponieważ ZAWIERZYŁ SŁOWU JEZUSA.

I nasze życie duchowe może rozpocząć się od codziennego rozważania słowa Bożego. To najlepszy sposób, aby „wypłynąć na głębie” poznania prawdy: o sobie, o świecie i o Bogu.

Warto zaryzykować i zmieniać własne życie według usłyszanego słowa Bożego.

4. „Skoro to uczynił, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb…”.

Jest pierwszy efekt posłuszeństwu słowu Bożemu: „Obfity połów”.

W naszym życiu może być podobnie.

Co dotychczas nie potrafiliśmy w sobie przepracować sami: w postawie i stylu życia, w opanowaniu siebie, łagodności i pokoju wewnętrznym wobec trudnych i zaskakujących nas sytuacji oraz w podejmowaniu jasnych decyzji, to mocą słowa Bożego nagle możemy to uczynić!

Powoli zauważamy, że rozważanie Ewangelii oraz decyzje i podejmowane próby, aby ją wcielić w swoje życie, powoli przynoszą efekty przemiany wewnętrznej w pracy nad własnym charakterem.

Uwierzmy zatem, że codzienne rozważania słowa Bożego otwiera nam oczy duszy na inne wartości, które dotychczas trudno było nam zauważyć.

5. „Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: "Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny".

I nam na początku życia duchowego wydaje się, tak jak Piotrowi, że grzeszność przeszkadza nam w drodze ku doskonałości chrześcijańskiej. Nic bardziej mylnego!

Nie nasza grzeszność,  lecz brak odczuwania własnej grzeszności jest przeszkodą do stawania w prawdzie i wzrastania w świętości.

Niestety, zatwardziałość serca i brak poczucia winy z powodu popełnionych grzechów zamykają nas na współpracę z Duchem Świętym, a przez to, nie doprowadzają nas do konfesjonału.

Bez sakramentu spowiedzi, nie ma pełnego nawrócenia do Boga.

Musimy wiedzieć, że najcięższa walka z szatanem o zbawienie człowieka zawsze idzie o konfesjonał. A chodzi tu o SKRUCHĘ  SERCA!

Maryja, Niepokalana w Kibeho przypomniała nam Koronkę do „Siedmiu boleści Matki Bożej”, jako skuteczną broń przeciw szatanowi, o skruchę serca nawracającego się człowieka.

Jedna widzących, Marie-Claire, po objawieniu się Matki Bożej powtarzała, że trzeba rozważać Mękę Jezusa i głęboki ból Jego Matki. Trzeba odmawiać różaniec i koronkę do Siedmiu Boleści NMP, żeby otrzymać łaskę żalu za grzechy.

Podczas pierwszego objawienia Maryja powiedziała:

“Żałuj za grzechy! Żałuj za grzechy! Żałuj za grzechy! Nie zwracam się tylko do ciebie, lecz do wszystkich. Ludzie współcześni nie czują już tego zła, które czynią. Kiedy ktoś popełni grzech, nie przyznaje się, że źle postąpił. Proszę was, żałujcie za grzechy. Jeśli będziecie odmawiać tę koronkę, rozważając ją, będziecie mieli siłę do wzbudzenia w sobie skruchy. Dzisiaj wielu ludzi nie potrafi już prosić o przebaczenie. Ci ludzie znów krzyżują Syna Bożego.”

Idąc za prośbą Matki Bożej, trzeba nam na modlitwie wypraszać skruchę serca dla zatwardziałych i nie żałujących grzeszników, którzy w ogóle za takich siebie nie uważają.

 Dlaczego?

Ponieważ będąc daleko od Bogu, ich sumienie przestało być wrażliwe na zło i grzech.

Natomiast, kiedy wracamy do Boga, zaczynamy miłować Boga i ludzi, a przez to wrażliwość naszego sumienia staje się czuła na zło.

Na przykład, dotychczas nie zwracaliśmy uwagi na nasz „brudny” język: przekleństwa, wulgaryzmy, obmowa, czy plotkowanie. Kiedy natomiast zbliżymy się do Boga,  przez rekolekcje lub przewartościowanie swojego życia na skutek choroby i innych trudnych doświadczeń,  zaczynamy zmieniać  nasz język i styl odnoszenia się do drugiego człowieka.   

6. „Lecz Jezus rzekł do Szymona: "Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił". I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.”

Jezus ma nam dzisiaj, co innego do zaproponowania.

On chce, abyś taki, jaki jesteś, z poczuciem własnej grzeszności i niedoskonałości, poszedł za Nim!

Jak to zrobić?

- Wejdź do jakieś grupy, apostolatu, wspólnoty gdzie częściej można usłyszeć katechezę, wyjechać na jakieś rekolekcje, głębiej przeżyć spotkanie z Jezusem.

- „Przyciągnij łódź” starego stylu życia - byle jakiego i powierzchownego - do brzegu i zostaw ją tam.

- „Zostaw wszystko” jak mówi św. Łukasz: swoje dawne zabezpieczenia, pewniki, które sam sobie stworzyłeś, może i złe relacje z ludźmi związane z nieuczciwością lub podwójnym życiem.

I pójdź za Jezusem, za Jego słowem. Zacznij głębsze życie, a przez częstszą spowiedź i Komunię świętą zadbaj o duszę.

Modlitwa” Panie Jezu, to Ty dzisiaj mówisz do mnie „Wypłyń na głębię” nowego życia. Pomóż mi oczyścić swoją duszę ze starych, złych przywiązań i przyzwyczajeń. Zostawić w konfesjonale  to, co Ciebie raniło: letniość mojej wiary i niechęć do rozmowy z Tobą na modlitwie. I spraw, abym odtąd innych przyprowadzał do Ciebie. Amen.

Inne artykuły autora

Spotkanie ze Zmartwychwstałym

Kerygmat apostolski

Od Emaus do Jerozolimy