"Oddajcie Bogu to, co należy do Boga! - 2 czerwca

(Mk 12, 13-17) Uczeni w Piśmie i starsi posłali do Jezusa kilku faryzeuszów i zwolenników Heroda, którzy mieli podchwycić Go w mowie. Ci przyszli i rzekli do Niego: "Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i na nikim Ci nie zależy. Bo nie oglądasz się na osobę ludzką, lecz drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie? Mamy płacić czy nie płacić?" Lecz On poznał ich obłudę i rzekł do nich: "Czemu Mnie wystawiacie na próbę? Przynieście Mi denara, chcę zobaczyć". Przynieśli, a On ich zapytał: "Czyj jest ten obraz i napis?" Odpowiedzieli Mu: "Cezara". Wówczas Jezus rzekł do nich: "Oddajcie, więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga". I byli pełni podziwu dla Niego.

Słyszymy w dzisiejszym urywku Ewangelii głęboką powiedziałbym „maksymę życia” z ust Jezusa.

 "Oddajcie, więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga".

Podatek, który płacili Żydzi Cezarowi, był dla nich czymś upokarzającym, ponieważ przypominał im, że żyją pod okupacją rzymską. Na dodatek, podatek ten, musiał być płacony w rzymskiej monecie.

Na denarze była prawdopodobnie przedstawiona podobizna cesarza Tyberiusza (14-37 r. po. Chr.).

Pan Jezus znalazł się w trudnej sytuacji, otrzymując pytanie od swoich przeciwników – faryzeuszów i zwolenników Heroda: „Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie? Mamy płacić czy nie płacić?"

Gdyby Jezus odpowiedział twierdząco, zostałby zdyskredytowany w oczach nacjonalistów żydowskich za popieranie Rzymu. Gdyby odpowiedział przecząco, uznano by go za buntownika zagrażającego cesarstwu rzymskiemu.

W słowach: "Oddajcie, więc Cezarowi to, co należy do Cezara”, Pan Jezus unika konfrontacji tak z jednymi jak i drugimi. Powiedział bowiem to, co należało uczynić z punktu sprawiedliwości, czyli „oddajcie władcy to, co się jemu należy jako jego własność, ponieważ moneta była rzymska.

Przesłanie to jednak ma głębsze znaczenie dla Izraela.

1.       Porozmawiajmy najpierw o tym, co „cesarskie”.

Ten fragment Ewangelii, często jest mylnie tłumaczony przez wielu nie tylko biznesmenów, ale i polityków oraz tych, którzy mają do czynienia z pieniędzmi, czyli prawie przez wszystkich.

Otóż, wydaje się jakby sam Jezus dopuszczał oddzielenie świata biznesu i polityki od moralności.

Czyli, cesarskie jest to, co dotyczy naszych zarobków i dorabiania się i tu nie ma uczciwych zasad.

Każdy kto na swoją korzyść coś zdobędzie lub czegoś się dorobi i tu nie jest ważne czy uczciwie, czy nieuczciwe, ma do tego własne prawo, usprawiedliwione ogólnym stwierdzeniem: taki jest świat biznesu, świat polityki, taka jest gospodarka, rządzi się ona swoimi prawami.

Bardzo też mylą się politycy, którzy w celach komercyjnych, chcąc zdobyć sobie pewien elektorat ludzi, naruszają prawo moralne w takich kwestiach jak:

- ustawowo zezwalając na aborcje eugeniczną,

- legalizując „in vitro”, a przez to zgadzając się na surogacje, jest to wypożyczanie kobiet za duże pieniądze (ok 20 tys dolarów) do urodzenia dziecka metodą zapłodnienia właśnie  „in vitro”,

- promując LGBT, a co za tym idzie seks edukację, czyli deprawację dzieci i młodzieży,

- promując związki homoseksualne oraz posiadanie dzieci przez tego typu pary.

- promując także antykoncepcje w celu lobbowania pewnych firm farmaceutycznych.

Niestety żyjemy w czasach, w których uważa się demokrację za najdoskonalszy sposób zarządzania państwem.

A tak nie jest. Dlaczego?

Otóż „większość” nie zawsze oznacza „lepiej”.

Wystarczy, że ta „większość” przyjmie filozofię nietolerującą np. myślenia chrześcijańskiego opartego na Piśmie św. i Tradycji Kościoła.

Co więcej, uzna ją za ksenofobiczną i w ogóle nie na czasie, a Prawo naturalne, zastąpi lub podporządkuje prawu konstytucyjnemu.

I co mamy wówczas?

Dochodzi do zniekształcenia sumień przez prawo pozytywne, określone przez „większość”.

I tak ci, którzy przez suwerena zostali wybrani, jako mężowie moralności i właściwego kształtowania sumienia „populus”, stają się jego największym zagrożeniem dla praworządności w państwie.

Takie błędne pojmowanie stwierdzenia Jezusa, co do słowa „Cesarckiego”, jako oddzielenie świata biznesu i polityki od moralności, nie jest do przyjęcia  w odniesieniu do Ewangelii, a tym samym do Etyki Katolickiej.

Kilka lata temu w trakcie procesji Bożego Ciała ks. Kard. St. Dziwisz zaapelował do chrześcijan, którzy coraz bardziej odchodzą od nauki Kościoła i do polityków, aby oddali Bogu to, co się Jemu należy!

Tak powiedział w trakcie homilii:

 „Kościół nie lekceważy cierpienia par małżeńskich, niemogących doczekać się dziecka. Ale nie można dochodzić do celu, nawet szlachetnego, na drodze niemoralnej”.

„Sprzeciw Kościoła wobec metody in vitro nie oznacza braku szacunku dla dzieci narodzonych na tej drodze. Kościół przyjmuje te dzieci z największą miłością, bo przysługuje im taka sama godność, jak wszystkim innym”.

Hierarcha odniósł się także do prób legalizacji związków partnerskich. „Rodzice nie pozwólcie, by polska szkoła deprawowała młode pokolenie Polek i Polaków, bo to przecież nasz skarb, nasza przyszłość. Rodzice i tylko rodzice mają prawo decydować o kształcie wychowania swoich dzieci” – zaapelował.

 Kard. Dziwisz podkreślił, że w społeczeństwie demokratycznym rządzi większość, a pluralizm poglądów i postaw ludzi tworzących nasze społeczeństwo jest faktem. „Przyjmujemy ten fakt do wiadomości. Przyjmujemy też, że nie wszyscy otrzymali łaskę wiary. Nie dla wszystkich programem życia i działania jest Ewangelia” – stwierdził kardynał.

 

„Tym niemniej, trzeba jasno stwierdzić, że wierność prawdzie obowiązuje wszystkich, również prawodawców” – dodał.

Według niego prawdy nie ustala się przez głosowanie, dlatego „nawet parlament nie jest powołany do tworzenia odrębnego porządku moralnego niż ten, który jest wpisany głęboko w serce człowieka, w jego sumienie”.

2.       Oddajcie Bogu to, co należy do Boga.

Przejdźmy do drugiego członu odpowiedzi Pana Jezusa.

Właśnie z punktu sprawiedliwości, Jezus nakazał Żydom oddawać cezarowi to, co jest jego własnością, jednocześnie przypominając Narodowi Wybranemu, że on jest własnością Boga przez zawarte  „Przymierze”.

Oddać Bogu to, co się Jemu należy oznacza  przede wszystkim oddanie Jemu samego siebie, a następnie uszanować i respektować Jego prawa tak ja go interpretuje oficjalna Nauka Kościoła.

Tu się nie da majstrować relatywizmem. W słowie Bożym jest napisane: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.(Mt 5,37).

Zdecydujmy się dzisiaj, do jakiej Wspólnoty, czy opcji politycznej chcemy należeć.

Czy tam, gdzie możesz: rozwodzić się, stosować „in vitro”, współżyć z prezerwatywą, zawierać związki homo itd.

Czy tam, gdzie oddaje się Bogu to, co należy do Boga?

 Czyli chcę należeć do Kościoła Katolickiego, który uczy szacunku i miłości do każdego istnienia ludzkiego od poczęcia, aż do naturalnej śmierci, stojąc na straży prawa Bożego – moralnego, a zło nazywa grzechem.

Pamiętajmy, mamy żyć uczciwie, sprawiedliwie wyrażając bliźniemu szacunek.

O tym przypomniał nam św. Jan Paweł drugi w Gdańsku, w czasie homilii w 1987 roku, cyt.:

"Jeden drugiego brzemiona noście" - to zwięzłe zdanie Apostoła jest inspiracją dla międzyludzkiej i społecznej solidarności.

Solidarność - to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim. I nigdy "brzemię" dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich.”

Modlitwa: Panie Jezu spraw, aby Twoje stwierdzenie: "Oddajcie, więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga", przypominało mi o sprawiedliwym i uczciwym postępowaniu względem bliźniego, czy struktury państwa. Pomóż mi przez dojrzałe decyzje wzrastać w wierze i oddawać Tobie chwałę należną jako Stwórcy wszechrzeczy. Amen.

Inne artykuły autora

Spotkanie ze Zmartwychwstałym

Kerygmat apostolski

Od Emaus do Jerozolimy