Abyśmy byli jedno - 16 maja

(J 17, 20-26) W czasie ostatniej wieczerzy Jezus, podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami: "Ojcze Święty, proszę nie tylko za nimi, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie, aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie. Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich".

 święto Patrona Polski  św. Andrzeja Boboli należałoby przypomnieć choć pokrótce jego  życiorys.

Andrzej urodził się 30 listopada 1591 r. w Strachocinie koło Sanoka. Pochodził ze szlacheckiej rodziny, bardzo przywiązanej do religii katolickiej. 31 lipca 1611 r., w wieku 20 lat, wstąpił do jezuitów w Wilnie.

W latach 1623-1624 był rektorem kościoła, kaznodzieją, spowiednikiem, misjonarzem ludowym i prefektem bursy dla ubogiej młodzieży w Nieświeżu. Jako misjonarz, Andrzej obchodził zaniedbane wioski, chrzcił, łączył sakramentem pary małżeńskie, wielu grzeszników skłonił do spowiedzi, nawracał prawosławnych.

Andrzej wyróżniał się żarliwością o zbawienie dusz. Dlatego był niezmordowany w głoszeniu kazań i w spowiadaniu. Mieszkańcy Polesia żyli w wielkim zaniedbaniu religijnym. Szerzyła się ciemnota, zabobony, pijaństwo. Andrzej chodził po wioskach od domu do domu i nauczał. Nazwano go apostołem Pińszczyzny i Polesia. Pod wpływem jego kazań wielu prawosławnych przeszło na katolicyzm. Jego gorliwość, którą określa nadany mu przydomek "łowca dusz - duszochwat", była powodem wrogości ortodoksów. W czasie wojen kozackich przerodziła się w nienawiść i miała tragiczny finał.

W maju roku 1657 Pińsk zajmuje oddział kozacki pod dowództwem Jana Lichego. Najbardziej zagrożeni jezuici: Maffon i Bobola opuszczają miasto i chronią się ucieczką.

Andrzej Bobola schronił się do Janowa, odległego od Pińska około 30 kilometrów. Stamtąd udał się do wsi Peredił. 16 maja do Janowa wpadły oddziały i zaczęły mordować Polaków i Żydów. Wypytywano, gdzie jest o. Andrzej. Uciekającego złapano i poddano torturom.

Zawleczono go do rzeźni miejskiej, rozłożono go na stole i zaczęto przypalać ogniem. Na miejscu tonsury wycięto mu ciało do kości na głowie, na plecach wycięto mu skórę w formie ornatu, rany posypywano sieczką, odcięto mu nos, wargi, wykłuto mu jedno oko. Kiedy z bólu i jęku wzywał stale imienia Jezus, w karku zrobiono otwór i wyrwano mu język u nasady. Potem powieszono go twarzą do dołu. Uderzeniem szabli w głowę dowódca zakończył nieludzkie męczarnie Andrzeja Boboli dnia 16 maja 1657 roku.

W roku 1938 relikwie św. Andrzeja zostały uroczyście przewiezione z Rzymu do kraju. Przejazd relikwii specjalnym pociągiem przez Lublianę, Budapeszt do Polski, a następnie przez wiele polskich miast (w tym Kraków, Poznań, Łódź aż do Warszawy) był wielkim wydarzeniem.

W Warszawie relikwie spoczęły w srebrno-kryształowej trumnie-relikwiarzu w kaplicy jezuitów przy ul. Rakowieckiej. Tam do dziś szczątki doznają czci w nowo wybudowanym kościele św. Andrzeja Boboli, podniesionym do rangi narodowego sanktuarium.

Przejdźmy teraz do dzisiejszej Ewangelii, która ukazuje nam piękny urywek z „Modlitwy Arcykapłańskiej Jezusa”.

Pan Jezus prosi w niej o jedność wśród Jego uczniów i przyszłego Kościoła.

„ Aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posła”.

Jedność nabywamy w jakichkolwiek wspólnotach małżeńskich, rodzinnych, zakonnych i w pracy przez właściwe relacje. O nich to pisze i poucza nas św. Paweł:

„Jeśli więc jest jakieś napomnienie w Chrystusie, jeśli - jakaś moc przekonująca Miłości, jeśli jakiś udział w Duchu, jeśli jakieś serdeczne współczucie - dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich!” (Flp 2, 1 – 4).

Jak przełożyć powyższe słowa św. Pawła na codzienne życie w relacjach z najbliższymi?

Oto pewne spostrzeżenia, jak budować właściwe relacje, a jakich unikać.

Częstą przyczyną braku jedności są złe relacje, wynikające z przyjmowania  złych postaw wobec siebie, oto one:

•             Życie ponad drugą osobę – kontrolowanie, kierowanie, sprawowanie nad nią władzy niczym Bóg. Postawa ta przypomina w pedagogice: rodzica krytycznego, który wszystko trzyma pod nadzorem i karami lub podniesionym głosem podkreśla  kto tu rządzi.

•             Życie druga osobą – pochłaniająca miłość, nadopiekuńcza troskliwość, całkowite zjednoczenie z drugą osobą, zbytnie do niej przywiązanie. Postawa ta, może zdarzyć się w sytuacjach, kiedy żona nie mając dobrej relacji z mężem swoje uczucia przelewa na syna lub u kobiet samotnie wychowujące syna.

•             Życie dla drugiej osoby – branie za kogoś odpowiedzialność, zamiast wspólnej odpowiedzialności. „Ochraniający parasol” rodzica nad dzieckiem, aby czasami nie doświadczyło konsekwencji swojego złego postępowania np.: „Mama lub tata pójdzie do szkoły i  załatwią problem”. A później jest już tak przez całe życie.

             Życie za plecami drugiej osoby – przywiązanie, które jest pasożytniczym przylgnięciem do drugiej osoby.  Taką postawę mogą przyjmować mężowie, którzy nie mając projektu na życie małżeńskie oraz wychowawcze swoich dzieci, wycofują się i oddają pałeczkę decyzyjną swojej żonie. W razie błędu małżonki, mogą wytknąć jej nieumiejętność, a sami nie ponoszą odpowiedzialności za złe konsekwencje decyzji. Wycofanie mężów może też mieć inne powodu jak np. dominacja żony.

•             Życie poniżej drugiej osoby – jest to poddańcza zależność, robienie z drugiej osoby ideału, idola. Może zdarzyć się w relacji żona – mąż, gdzie żona lub mąż będą uwielbiali swego współmałżonka i uważali go zawsze za najwyższy autorytet. Brakuje tu właściwego dystansu i krytycyzmu do siebie, który pomógłby im wspólnie dostrzegać wady i zalety, a przez to wzrastać.

•             Życie bez drugiej osoby – izolacja, odrzucenie współmałżonka, wycofywanie się.

•             Życie przeciw drugiej osobie – wyraża się we wzajemnej wrogości, robienie z drugiej osoby przeciwnika, konkurenta. Ciągła walka o dominacje w domu, w małżeństwie, w wychowaniu dzieci może doprowadzić do powyższej postawy.

•             Życie pomimo drugiej osoby – charakteryzuje się indywidualizmem, ignorującym drugą osobę: „Ja mogę ci pomóc, ale ja nie potrzebuje pomocy”. „Sam sobie poradzę w życiu”.

Wszystkie te powyższe relacje nie pozwalają wzrastać i przepracowywać swoją osobowość.

Są przyczyną regresu: intelektualnego, duchowego i psychicznego w człowieku, a w konsekwencji rozejścia się małżonków.

  Świadome podejmowanie powyższych postaw od strony moralnej jest złem, a co za tym idzie -  grzechem.

Właściwą i dobrą postawą wobec drugiej osoby jest życie na równi z drugą osobą – bez stawiania ją niżej lub wyżej od siebie, wspólna troska o siebie, otwartość na wysłuchanie siebie oraz współpraca z łaską i prawdą.

Wypracowanie w relacjach międzyosobowych i małżeńskich postawy partnerskiej, przyjacielskiej zapewnia małżonkom i dzieciom w rodzinie, zdrowej atmosfery w domu oraz uwalnia z wielu lęków.

Prośmy Ducha Świętego o dary umiejętności i mądrości w tworzeniu właściwych relacji w domu, w pracy i we wspólnotach oraz aby zniknęły miedzy nami przez to spory i podziały.

Modlitwa: Duchu Święty otwórz nasze serca i umyły, abyśmy dostrzegli jak ważne są relacje międzyludzkie. Naucz mnie w pokorze oceniać drugich za wyżej stojących od siebie. Niechaj  mam na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich. Amen.

Inne artykuły autora

Spotkanie ze Zmartwychwstałym

Kerygmat apostolski

Od Emaus do Jerozolimy